Witajcie,
dzisiaj Dzień Dziecka. Mam nadzieję, że niezależnie od wieku, świętujecie. Myślę, że w każdym z nas, gdzieś w środku skrywa się beztroskie i radosne dziecko.
Z dniem dzisiejszym zakończyło się również rozdanie na moim blogu. Wasze zgłoszenia zweryfikuję w ciągu najbliższych pięciu dni, bądźcie czujne :)
Poniższy wpis przedstawia krem do tłustej cery SIQUENS.
Produkt dołączony był do jednego z pudełek Glossy. Według producenta ma zapobiegać procesom starzenia, wyrównywać koloryt, długotrwale matować, nie wysuszając przy tym skóry. Dodatkowo powinien nawilżać, przeciwdziałać stanom zapalnym, zmniejszać widoczność porów, wygładzać pierwsze zmarszczki, opóźniać proces starzenia, nie podrażniając i nie pozostawiając tłustego filmu.
Brzmi jak krem marzenie, po prostu idealnie. Jak to się przekłada na rzeczywistość? Po kolei.
Kolorytu niestety nie wyrównuje, nie przeciwdziała stanom zapalnym i niestety nie zmniejsza porów.
Jego działanie jest natomiast zadowalające jeśli chodzi o właściwości nawilżające i wygładzające pierwsze zmarszczki. Ja od kremu na dzień oczekuję przede wszystkim nawilżania i co najważniejsze - matowienia. Wszelkie pozostałe zadania stawiam kremom na noc. Od Siquens oczekiwałam głównie matowienia, a tego niestety nie otrzymałam w ogóle. Co za tym idzie, pozostałe dobroczynne działanie odstawiłam na bok i nie potrafiłam polubić kremu. Clarena w tej kwestii okazuje się bezkonkurencyjna.
Opakowanie jest wygodne i bardzo ładnie wykonane. Solidne i odporne na upadki. Trochę wprowadza w błąd- można ocenić, że kremu jest dużo więcej, a tymczasem połowa opakowania to plastik, kremu pozostaje jedynie 50 ml.
Zawiera kwas oleanolowy oraz naturalny wyciąg roślinny bogaty w protoberberyny, co teoretycznie powinno ograniczyć wydzielanie sebum. Wzbogacony jest także o witaminę E i poliaminokwasy.
Konsystencja nie jest tłusta, dobrze rozprowadza się po twarzy i dekolcie. Szybko się wchłania i rzeczywiście nie pozostawia tłustego filmu. Nadaje się jako baza pod makijaż.
Myślę, że ten krem dobrze spisywałby się na noc, a nie na dzień. Świetnie nawilża, pielęgnuje, łagodzi podrażnienia, ale nie spełnia najważniejszego dla mnie wymogu wobec kremu na dzień - nie matuje. Jeśli nie macie z tym problemu, to warto wypróbować!
Znacie? Lubicie? Jaki jest Wasz ulubiony krem na dzień? Polecicie coś naprawdę matującego?
Ania
Ten krem raczej nie dla mnie. Matujący dobry znałam z yves Rocher. Sprawdzal się póki miałam tłustą cerę. teraz używam nawilżającego do cery normalnej i mieszanej, który po prostu nawadnia. To mój sprawdzony i ulubiony krem.
OdpowiedzUsuńOj to u mnie by się nie spisał ! :) Bo na dzień potrzebuję matu oj potrzebuję ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jest z tej serii takie krem :)
OdpowiedzUsuńSuper :) zatem czekamy :D
OdpowiedzUsuńJa niestety potrzebuję dobrego matu...
OdpowiedzUsuń