niedziela, 30 marca 2014

BAZA POD I NA MAKIJAŻ BENEFIT POREfessional

Witajcie,

tak wiem, znów powinnam się tłumaczyć z nieobecności, ale chyba nie wypada. Nie pisałam bo po prostu nie miałam weny, byłam zmęczona i padnięta. No cóż, bywa i tak. Mam nadzieję, że jesteście ze mną mimo wszystko. 
Dzisiaj postanowiłam napisać o jednej z najlepszych baz pod i na makijaż, jakie miałam okazję używać. Kilka miesięcy temu Glossybox umieściło w swoim pudełeczku to cudo. Mowa o BENEFIT POREfessional. 


Jest to balsam, który wygładza zmarszczki i zmniejsza widoczność porów. Można go stosować jako bazę lub do poprawienia makijażu. Sprawia, że skóra staje się gładsza i nadaje się do każdego typu cery. 
Osobiście stosuję go przed każdym większym wyjściem, ale wyłącznie z oszczędności. Bowiem cena pełnowymiarowego opakowania jest dość spora- ok. 150 zł/ 22 ml. Nakładam na umytą skórę. Kolor produktu jest cielisty, natomiast przy aplikacji okazuje się, że nie pozostawia żadnej barwy. Natychmiast po nałożeniu skóra staje się wygładzona, jednolita, a pory prawie znikają. Zanim zacznę nakładać podkład chwilę czekam, ponieważ Benefit trochę tępi naskórek, przez co fluidy nie ślizgają się po nim z taką łatwością, jak po kremie. Jednak po chwili nie ma już z tym problemu. 


Cały makijaż wygląda profesjonalnie, naturalnie, a cera wydaje się być nieskazitelna. Dodatkowym plusem bazy jest fakt, że przedłuża niesamowicie trwałość make up-u. Nawet podczas imprezy nie muszę poprawiać w ogóle makijażu, co jest dla mnie szalenie istotne.


Podsumowując, produkt ten zaskoczył mnie swoją skutecznością. Gdy zależy mi na świetnym wyglądzie, stawiam na bazę Benefit i nie muszę się martwić porami, świeceniem czy spływającym makijażem. Na podstawie malutkiego opakowania, jakie posiadam mogę stwierdzić, że jest wydajny. Użyłam go już kilkanaście razy i nadal się nie skończył. Myślę, że warto uzbierać tą niemałą sumkę, bo efekty naprawdę robią wrażenie.

Znacie bazę Benefit? Czy na Was również zrobiła takie wrażenie?

Teraz zmykam farbować włosy. Myślę, że efekty pokażę Wam niebawem.
Miłej końcówki weekendu, 
Ania

niedziela, 16 marca 2014

EYELINER WATERPROOF WIBO | MÓJ NOWY HIT!

Witajcie,

jak Wam mija weekend? Ja zdecydowanie odpoczywam i nadrabiam zaległości blogowe, książkowe i domowe. Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem sprzątania i gotowania. Dzisiaj od rana mani, później chyba po roku czasu przejdę wygrzać się nieco w solarium. 

W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam mój nowy hit w codziennym makijażu. Mowa tu o eyelinerze wodoodpornym WIBO. Zapraszam do lektury.


Dotychczas pozostawałam wierna Eveline Celebrities. Możecie go zobaczyć tutaj. Tym razem trafił mi si wybrakowany aplikator, który rozczapierzył się na wszystkie strony i narysowanie precyzyjnej kreski graniczyło z cudem. Nieco zniechęcona postanowiłam sięgnąć po zachwalany Wibo. Cena bardzo przyjemna, bo niecałe 8 zł. 
Aplikator to również cieniutki pędzelek, dzięki któremu można stopniować preferowaną grubość kreski. Nabiera się odpowiednia ilość produktu i łatwo się nim operuje, dzięki czemu całość jest wygodna w użytkowaniu.


Kolor jest intensywnie czarny. Poniżej możecie zobaczyć efekt.




Przejdźmy do najważniejszego (przynajmniej dla mnie), czyli trwałości. Pierwszą kreskę zrobiłam sobie na dłoni, zaraz po wyjściu ze sklepu. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu utrzymywała się do następnego dnia, mimo kilkukrotnego mycia rąk i wieczornej kąpieli. Nie ma mowy o odbijaniu, kruszeniu, zanikaniu. Tak jak produkt nałożymy rano, tak wieczorem pozostaje w nienaruszonym stanie. Jestem niebywale zadowolona z tego kosmetyku i nie mogę się nadziwić, że kosztuje tak niewiele. Myślę, że przez najbliższy czas pozostanę mu wierna.

A Wy używałyście eyelinera Wibo? Jesteście z niego zadowolone tak samo jak ja?
Przyjemnej końcówki weekendu,
Ania

sobota, 15 marca 2014

POWODY NIEOBECNOŚCI + GLOSSYBOX MARZEC 2014

Witajcie,

dawno mnie nie było i już tłumaczę dlaczego. 4 marca pojechałam do Warszawy na koncert Jamesa Arthura i śmiało mogę powiedzieć, że był to najlepszy koncert na jakim w życiu byłam, a uwierzcie mi było ich sporo. James jest po prostu niesamowicie utalentowany, a emocje jakich mi przysporzył są nie do opisania. Jeżeli będziecie miały kiedyś okazję iść na jego koncert, to to zróbcie. A może któraś z Was również tam była? Dla mnie to będą niezapomniane chwile. 
Ale to nie była jedyna atrakcja jaka czekała na mnie w stolicy. Tego dnia również przyleciał mój brat, z którym nie widziałam się od lipca ubiegłego roku. Kolejne dni jak się domyślacie spędzałam z nim, a w sobotę organizowaliśmy imprezę niespodziankę dla mojego taty. 
Po powrocie do Szczecina również nie miałam zbyt wiele czasu. Z najważniejszych informacji- zmieniam pracę! Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa i już nie mogę się doczekać. 
Ale przejdźmy do sedna dzisiejszego wpisu. Tematem będzie marcowy Glossybox, który dał mi wiele powodów do nerwów. Cała sprawa rozbija się o kuriera, który nie dość, że nie zastając mnie w domu nawet do mnie nie zadzwonił, to zostawił awizo przy wejściu na osiedle, więc w zasadzie każdy mógł je zerwać. Co więcej, mimo obietnic nie przyjechał tego samego dnia,  a dzień później status przesyłki wskazywał na doręczenie. I zaczęła się cała lawina interwencji... Okazało się, że kolega kuriera mu pomagał, zostawił paczkę u zarządczyni osiedla i nawet mnie o tym nie poinformował. Szkoda gadać. Tym bardziej, że zawartość nie jest zachwycająca. Zobaczcie same.


Glossy nosi nazwę WIOSENNA PRZEMIANA I ZAWIERA:

1. PIANKA DO WŁOSÓW KERATIN SYOSS

Zapewnia 48-godzinną trwałość i efekt niczym z salonu fryzjerskiego.

PEŁNY PRODUKT 250 ml/ 15,99 zł

2. MITCHELL AND PEACH BODY CREAM

Pozostawia skórę miękką i odżywioną. Wzbogacony o poddawane destylacji parowej olejki kwiatowe, pochodzące z hrabstwa Kent w Anglii.

PRÓBKA 40 ml
PEŁNY PRODUKT 180 ml/ 180 zł

3. LIERAC BOGATY KREM ODŻYWCZY HYDRA CHRONO+

Intensywnie nawilża i odżywia. Przywraca komfort i stymuluje naturalne nawilżenie.

PRÓBKA 10 ml
PEŁNY PRODUKT 40 ml/ 158 zł

4. CALVIN KLEIN WODA PERFUMOWANA DOWNTOWN

PRÓBKA 1.2 ml
PEŁNY PRODUKT 30 ml/ 205 zł

5. KOZMETICA AFRODITA ŻEL POD PRYSZNIC ACAI BERRIES

Orzeźwiający żel, pobudzający intensywnymi zapachami, witalizuje i zapobiega przesuszeniu.

PEŁNY PRODUKT 250 ml/ 16 zł

6. CLARENA CAVIAR FACE PEELING

Kawiorowy peeling do twarzy o podwójnym działaniu do każdego rodzaju cery. Oczyszcza, nawilża i odżywia, powstrzymuje procesy starzenia.

PRÓBKA 30 ml
PEŁNY PRODUKT 100 ml/ 44 zł

7. COLGATE MAX WHITE ONE OPTIC

Pasta do zębów usuwająca przebarwienia i pozostawiająca je bielsze.

PEŁNY PRODUKT 50 ml/ 11,99 zł

Podsumowując.
Jest to najsłabszy Glossybox jaki dotychczas otrzymała. Pasta do zębów? I to Colgate?!! Do tego Syoss... Poza tym zapachy produktów, które absolutnie nie trafiają w moje gusta. Cieszy mnie jedynie peeling, gdyż chwalę sobie markę Clarena. A Wy co sądzicie??

Buziaki,
Ania

niedziela, 2 marca 2014

AZJATYCKIE PULPECIKI + WYNIKI ROZDANIA

Witajcie,

ciekawa jestem jak Wam mija weekend? Ja cały tydzień byłam na zwolnieniu i z pewnością jutrzejszy powrót do pracy nie będzie należał do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Jednak pociesza mnie myśl, że od wtorku czekają mnie dwa dni urlopu i bardzo przyjemny wyjazd do Warszawy. 
Dzisiaj pokażę Wam bardzo łatwy i szybki w przygotowaniu przepis na azjatyckie pulpeciki. Zapraszam.


SKŁADNIKI:
* 20 g masła
* 2 łyżki mąki ziemniaczanej
* pęczek kolendry
* 3 świeże, czerwone ostre papryczki
* 500-700 g mielonego mięsa 
* szczypta cayenne
* szczypta cynamonu
* szczypta przyprawy 5 smaków
* 5 ząbków czosnku
* 1 cebula
* kawałek imbiru
* olej słonecznikowy
* 1 puszka pomidorów
* 2 łyżki sosu sojowego
* puszka mleczka kokosowego
* sól, pieprz
* ryż

PRZYGOTOWANIE:

Do mięsa mielonego dodajemy cayenne, 2 zmiażdżone ząbki czosnku, cynamon, połowę posiekanej kolendry, 1 posiekaną ostrą papryczkę, 1 łyżkę mąki ziemniaczanej oraz sól i pieprz, a następnie dokładnie wyrabiamy.
Na talerzyk wylewamy odrobinę oleju, maczamy w nim ręce, a następnie formujemy niewielkie pulpeciki i obtaczamy je w pozostałej mące.
Cebulę, czosnek, pozostałe papryczki i imbir siekamy.
Na głębszej patelni rozgrzewamy olej, dodajemy masło, a gdy się rozpuści obsmażamy z każdej strony pulpeciki. Zdejmujemy i odkładamy.
Na tą samą patelnię dolewamy odrobinę oleju i podsmażamy na średnim ogniu cebulę, a po chwili dodajemy czosnek, papryczki oraz imbir. Mieszamy i dolewamy pomidory, mleczko kokosowe i sos sojowy. 
Do sosu wkładamy pulpeciki i dusimy na małym ogniu przez około 10 min. Pod koniec doprawiamy przyprawą 5 smaków i posypujemy pozostałą kolendrą.
Podajemy z ryżem.

SMACZNEGO


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj udało mi się sprawdzić Wasze zgłoszenia do Walentynkowego Rozdania. Tym razem znów pojawiał się ten problem co zwykle. Mam tu na myśli fakt, że kilka z Was nie polubiło mojego profilu na FB, a był to warunek konieczny. Ale przejdźmy do wyniku. Szczęściarą jest:

MILENA M.

Gratuluję Ci serdecznie. Czekam trzy dni na adres do wysyłki w prywatnej wiadomości. Dziękuję Wam za udział i zapewniam, że niebawem pojawi się kolejne rozdanie.

Buziaki,
Ania