poniedziałek, 29 kwietnia 2013

EVELINE CELEBRITIES - MÓJ ULUBIONY EYELINER

Kreski zarówno górne, jak i dolne maluję na powiekach odkąd pamiętam i były one moimi pierwszymi makijażowymi eksperymentami. Jestem posiadaczką opadających powiek (o zgrozo!) i mam wrażenie, że dzięki kreskom lekko wyciągniętym ku górze, moje oczy choć trochę się otwierają :) Co więcej, nadają im charakteru. Wiele dziewczyn marzy o pięknych, równych kreskach, ale boją się, że ich narysowanie to nie lada wyzwanie. Tymczasem to kwestia kliku prób i myślę, że można spokojnie opanować tę umiejętność. Dokonując zakupu eyelinera zawsze miałam problem z trwałością. Większość z tych, które posiadałam rozmazywała się po dwóch-trzech godzinach, nie wspomnę już o odbijaniu się na powiece. Dotąd najlepszym jaki miałam był ten od Heleny Rubinstein, ale jak pewnie się domyślacie, z jakością szła w parze wysoka cena. Do momentu, aż na którymś z blogów nie przeczytałam recenzji tuszu do kresek Eveline Celebrities. Szybko postanowiłam go wypróbować.

Cena tego cuda to jakieś 10-12 zł, ale przyznam szczerze, że poza Allegro nigdzie w sklepach stacjonarnych go nie widziałam, co zupełnie mi nie przeszkadza, ponieważ bardzo często kupuję tam taniej różne kosmetyki.

Opakowanie jest w formie kałamarza i bardzo mi to odpowiada. W środku umieszczona jest malutka kuleczka, która zapobiega gęstnieniu produktu. Aplikator ma formę cieniutkiego pędzelka, co pozwala na wykonanie precyzyjnych kresek o różnej grubości.

Kolor jest intensywnie czarny i bardzo trwały. Eyeliner utrzymuje się na powiekach przez cały dzień, pod koniec lekko blaknie, czasem wyciera, ale nie rozmazuje się i zachowuje swoją formę. Niestety nie jest wodoodporny, ale dzięki temu nie skleja rzęs podczas malowania i łatwo można go usunąć przy wykonywaniu demakijażu.

Z czystym sumieniem mogę polecić ten produkt. Jest idealny dla każdej z was, zarówno dla tych dziewczyn, które dopiero chcą się nauczyć robienia kresek i dla tych, które mają już od dawna wprawną rękę, a szukają czegoś dobrego, trwałego i taniego.
POLECAM!!




kreska bez użycia tuszu do rzęs:



kreska z tuszem:



A wy jakich eyelinerów używacie? Miałyście do czynienia z Eveline? Jakie są wasze opinie? Czekam na komentarze :)

P.S.
Zapewne jak większość z was, wybieram się na długi weekend majowy za miasto, w związku z tym przez kilka najbliższych dni nie pojawią się żadne wpisy. Życzę miłego i udanego wypoczynku i do "zobaczenia" w przyszłym tygodniu. :) BAWCIE SIĘ DOBRZE!

Ania

sobota, 27 kwietnia 2013

LOREAL INOA-FARBA BEZ AMONIAKU

Moje włosy zawsze przyjmują odcień o kilka tonów ciemniejszy niż na opakowaniach farb. W związku z tym im jaśniejszy chciałam uzyskać odcień brązu, tym bardziej musiałam zmierzać ku farbom w kolorze ciemnego blondu. Możecie sobie wyobrazić co działo się na mojej głowie po mniej więcej dwóch tygodniach od farbowania. Końcówki inny kolor, odrosty inny, a pomiędzy nimi resztki poprzedniego farbowania, prawie tęcza... Moja kochana koleżanka, która zawsze obcina mi włosy zawsze mnie za to wyzywała i pytała, dlaczego po prostu nie kupię farby fryzjerskiej?! No i wreszcie się zdecydowałam. Tak się składa, że w jednej ze szczecińskich hurtowni mam jeszcze jedną kochaną koleżankę i razem wybrałyśmy farbę LOREAL INOA bez amoniaku w kolorze złoty brąz mahoniowy 4.35. Doszłyśmy do wniosku, że trzeba wyrównać koloryt na całych włosach (czyli dojść do odcienia jaki mam na końcówkach) i do tego dorzuciłam mi 6% aktywator i szampon po koloryzacji. 
W domu zabrałam się za robotę. Mieszanka nie miała żadnego zapachu, więc zapewnienia producenta w tym kierunku się sprawdziły. Na ogromnego plusa zasługuje również konsystencja. Farba po prostu obkleiła włosy i trzymała się przez cały czas zabiegu na miejscu. Po 20 minutach przeciągnęłam farbę na końcówki i po kolejnych 10 minutach spłukałam ją z włosów, a następnie umyłam je dołączonym szamponem.
Kolor jak dla mnie wyszedł zbyt ciemny, ale myślę, że to kwestia kilku myć i osiągnie wymarzony ton. Odcień i połysk są przepiękne, a kondycja włosów nienaganna. Jestem zadowolona z efektu i na pewno nie wrócę już do sklepowych farb.

 włosy przed

włosy po

A wy czym farbujecie włosy? Co możecie polecić?

piątek, 26 kwietnia 2013

MUS CZEKOLADOWY

Kto z nas nie lubi czekolady? Ja uwielbiam, ale tylko w wersji przetworzonej. Nie kręci mnie zwykła tabliczka czekolady w stanie stałym, ale już płynna, rozpuszczona-owszem! W wersji, którą wam dziś zaprezentuje smakuje niebiańsko. Deser jest puszysty, delikatny i lekki. Kolejną zaletą jest to, że jest wykonany na bazie gorzkiej czekolady z dużą ilością kakao, przez co nie jest aż takim grzechem :P Do dzieła! Aby przygotować cztery niewielkie porcje potrzebujemy:


  • 180 g gorzkiej czekolady (min. 60% kakao), im czekolada będzie lepszej jakości, tym lepiej będzie smakował nasz mus,
  • 4 białka,
  • jedno duże żółtko,
  • 80 ml mleka,
  • ok. 3 łyżki cukru.
Na początku należy połamać czekoladę, umieścić ją w misce i rozpuścić w kąpieli wodnej, pamiętając, aby gotująca woda w garnku nie dotykała dna miski, w której roztapiamy czekoladę. 


W drugim garnku zagotować mleko i zalać nim rozpuszczoną czekoladę.
Białka ubić na sztywno, dodać cukier i ubijać jak na bezę
Masę czekoladową energicznie połączyć z żółtkiem.


Gdy lekko przestygnie delikatnie połączyć masę z pianą z białek za pomocą szpatułki. Ruchy mają być powolne, lekko zagarniające, aby dostało się jak najwięcej powietrza, a piana nie opadła.


Gotowy mus przelać do naczyń, w których będziemy go podawać , a następnie schłodzić w lodówce przez około godzinę.


Mus można podawać z owocami lub bez.
  SMACZNEGO

czwartek, 25 kwietnia 2013

Szach MAT- PUDER BAMBUSOWY Z JEDWABIEM ALKEMIKA PAESE

Należę do grona osób z cerą mieszaną,  wręcz tłustą, a problem świecenia nie jest mi obcy...niestety... Każdego dnia używam matującego pudru i wypróbowałam już przeróżne marki. Dotychczasowym zwycięzcą był VICHY DERMABLEND transparentny. Fakt jego cena - około 90-100 zł za opakowanie - nie jest zbyt zachęcająca, ale kosmetyk służył mi przez rok czasu, więc wydajność okazała się kolejnym plusem. Ostatnio jednak udało mi się zakupić kosmetyk równie skuteczny, może nawet bardziej niż Vichy, ale sporo tańszy, bo zapłaciłam za niego 25,95 zł na Allegro. Jest to puder bambusowy z jedwabiem ALKEMIKA PAESE. Niestety jest on bardziej wymagającym kosmetykiem. Zauważyłam, że puder wysusza twarz, w związku z tym na noc moja skóra potrzebuje konkretnego nawilżenia. Kolejną uwagą jest to, że należy go używać z umiarem i nakładać go najlepiej za pomocą pędzla, a nie dołączonej gąbeczki, ponieważ w zbyt dużych ilościach podkreśla wszelkie skórki, a mój podkład po prostu się warzył. Jednak gdy przestrzegam wyżej wymienionych zasad puder spisuje się celująco. Już dawno nie miałam tak dobrego i stosunkowo taniego matu. Praktycznie przez cały dzień nie mam potrzeby poprawiania makijażu, nie świecę się. Opakowanie jest wygodne, estetyczne i trwałe. Ciekawe na jak długo mi wystarczy, ale mam wrażenie, że spokojnie na kilka miesięcy. Wystawiam mu ocenę dobrą, ponieważ zdaję sobie sprawę, iż nie każdemu będą odpowiadać wytyczne, jakich trzeba się trzymać, aby efekt był satysfakcjonujący. Ja jestem w stanie się przemęczyć, bo efekt jest naprawdę dobry.
A wy jakie macie odczucia co do tego pudru? Może macie jakieś uwagi? Chętnie poczytam komentarze.
Ania





środa, 24 kwietnia 2013

PYSZNA PIZZA

Uwielbiam włoską kuchnię i mam słabość do pizzy. Moimi ulubionymi pozycjami są: pizza z salami, cebulą i pepperoni oraz z kurczakiem, brokułami i kukurydzą, ale odkąd na dworze zrobiło się cieplej, mam ochotę na klasyczną Margheritę ze świeżą bazylią. Oczywiście każdy z was może dodać swoje ulubione składniki, ja podam dziś przepis jedynie na bazowy placek. Podane proporcje pozwolą uzyskać 2-3 średniej wielkości  spody. Przygotowanie jest dosyć proste, jedyne co może utrudnić sprawę to czas oczekiwania, aż ciasto wyrośnie. Ale warto poczekać, bo pizza jest świetna.

CIASTO:

  • 500 g mąki pszennej,
  • 1/2 łyżeczki soli,
  • 7 g suszonych lub ok. 20 g świeżych drożdży,
  • 1/2 łyżeczki cukru,
  • 2 łyżki oliwy,
  • 325 ml letniej wody.
Mąkę z solą przesiać, w środku zrobić zagłębienie. W naczyniu wymieszać drożdże z cukrem, wodą, oliwą i odstawić na chwilę, po czym wlać we wgłębienie i delikatnie łączyć ciasto z płynami za pomocą widelca. Następnie wyrabiać rękami przez około 10 min. Ciasto ma być elastyczne i gładkie. Potem włożyć ciasto do oprószonej mąką miski i przykryć wilgotną ściereczką, odstawić na około 1 godzinę (ciasto ma podwoić objętość). Po tym czasie ciasto wyrabiać jeszcze chwilę, delikatnie podsypując mąką, podzielić na porcje i rozwałkować cienkie placki. Ciasto można również zamrozić i wykorzystać innym razem.

SOS:
  • 3 ząbki czosnku,
  • pół pęczka bazylii,
  • puszka pomidorów lub około 300-400 g przecieru pomidorowego,
  • sól i pieprz.
Czosnek przecisnąć na rozgrzaną oliwę i chwilę podsmażyć. Trzeba uważać, aby się nie przypalił bo sos będzie gorzki. Następnie dodać bazylię i pomidory, zmniejszyć ogień i gotować kilka minut. Na koniec doprawić solą i pieprzem.

DODATKI:
  • ser żółty,
  • ser mozzarella z zalewy,
  • suszone oregano.
Placki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posmarować sosem i posypać serem wedle uznania. Piec w rozgrzanym do maksymalnej temperatury piekarniku przez około 10 minut. Brzegi mają się zrumienić, a ser roztopić i zmieszać z sosem.

SMACZNEGO



wtorek, 23 kwietnia 2013

SMAŻONY MAKARON Z SOSEM OSTRYGOWYM I ORZECHAMI NERKOWCA

Uwielbiam to danie. Makaron oblepiony sosem ostrygowym, wyraziste smaki i chrupiące orzechy. Mmmm... Danie jest lekko pikantne, ale ostrość można regulować dodając więcej lub mniej ostrych papryczek. Idealny pomysł na na szybki, oryginalny obiad.
Podany przepis jest dla 2-3 osób. Potrzebne będą:

  • makaron chiński ( 1 opakowanie) lub 5-6 gniazdek makaronu wielojajecznego,
  • ok. 300g schabu (ja wykorzystałam trzy grubsze plastry)
  • kilka pieczarek,
  • pół większej, czerwonej cebuli,
  • pół cukinii,
  • 2-3 suszone papryczki chilli,
  • 6 ząbków czosnku (po prostu uwielbiam czosnek, ale spokojnie można dodać mniej)
  • garść orzechów nerkowca,
  • szczypiorek
  • sos ostrygowy (tym razem użyłam gotowej mieszanki w saszetce BLUE DRAGON, ale można użyć zwykłego sosu ostrygowego).
Makaron ugotować według instrukcji na opakowaniu, uważając aby pozostał bardzo al dente, gdyż dojdzie jeszcze na patelni.
Schab pokroić w paseczki, pieczarki, cukinię i czosnek w plasterki, cebulę w piórka, a papryczki drobno posiekać. 

Na patelni (w woku) rozgrzać odrobinę oliwy i wrzucić schab. Chwilę przesmażyć i dodać cebulę z czosnkiem. Gdy lekko się zeszklą dorzucić pieczarki, cukinię oraz chilli. Smażyć mieszając od czasu do czasu. Gdy wszystko ładnie się zrumieni wlać sos ostrygowy i zmniejszyć ogień.


Gdy warzywa z mięsem będą dusić się w sosie, na drugiej, suchej patelni uprażyć orzechy, a następnie dodać je na patelnię razem z makaronem i jeszcze chwilę przesmażać. Podawać posypane paseczkami szczypiorku.
 SMACZNEGO




poniedziałek, 22 kwietnia 2013

KOREKTOR ESSENCE STAY NATURAL

Niedawno dokonałam zakupu korektora marki Essence. Nie mam większych problemów z niedoskonałościami czy sińcami pod oczami, ale ponieważ znam kilka osób, które takowe miewają, postanowiłam przetestować go najpierw na sobie. Zdecydowałam się na kolor 04 Soft Honey. Niestety przy nakładaniu na twarz okazało się, że jak dla mnie odcień jest zbyt żółty. Z przykrością również muszę stwierdzić, że korektor nie radzi sobie z maskowaniem w zasadzie niczego co na mojej buzi się pojawia od czasu do czasu, więc zadaję sobie pytanie co by się działo u osób, które naprawdę potrzebują krycia? Konsystencja jest za gęsta, jak na korektor do stosowania pod oczy. Może jestem zbyt surowa, w związku z tym zakończę jakimś pozytywnym akcentem, jakim jest opakowanie. Aplikator jest w formie pędzelka, a dawkę kosmetyku wykręca się za pomocą ruchomej końcówki - jak w pomadce i jest to bardzo wygodne rozwiązanie.
A jakie są wasze odczucia co do tego korektora? Może polecicie mi coś lepszego?


niedziela, 21 kwietnia 2013

LAKIER ESSENCE COLOUR 106 & GO + NAIL ART 10




O zakupie lakierów pisałam tutaj: http://apetytnastyl.blogspot.com/2013/04/cos-z-poki-essence.html
Różowy- Colour & Go to 106 FREE HUGS, natomiast zdobienia wykonałam za pomocą 10 GLORIOUS AQUARIUS.

Wystarczą dwie warstwy bazy, aby uzyskać pełne krycie. Kolor na paznokciach jest dokładnie tak samo śliczny i przesłodki jak w buteleczce. Niestety z trwałością nie jest najlepiej. Już na drugi dzień miałam małe otarcia na brzegach, a po dwóch dniach spore odpryski. Jedynie na paznokciach, na których nałożyłam zdobienie, lakier utrzymywał się bez zarzutów, co więcej miałam problem ze zmyciem brokatu. Musiałam sporo wysiłku włożyć w to, aby się go pozbyć, a w miejscach gdzie najbardziej się przykleił, płytka była przesuszona. 
Na pewno nie będą to moje ulubione lakiery, ale różnorodne kolory i intensywne barwy, w jakich występują sprawią, że będę od czasu do czasu po nie sięgać.

sobota, 20 kwietnia 2013

BIELENDA VANITY - ALOESOWY KREM DO DEPILACJI

Depilacja to temat spędzający mi sen z powiek. Mam fioła na punkcie idealnej gładkości, więc depiluję się praktycznie codziennie. Przez to nie mam zbytnio możliwości zapuszczenia włosków odpowiednich do użycia depilatora, który od lat zalega w szufladzie. Ale pochwalę się, że ostatnio zmobilizowałam się i skorzystałam z promocji w moim osiedlowym salonie kosmetycznym, dzięki której za trzy zabiegi laserowego usuwania owłosienia pod pachami zapłaciłam jedyne 35 zł. Zdecydowałam się, ponieważ po mechanicznej depilacji maszynką moje pachy są zawsze podrażnione, a od czasu do czasu włoski wrastają się. Już po pierwszym zabiegu włosy rosły zdecydowanie wolniej i przerzedziły się. Ostatni miałam w środę i jestem ciekawa jak długo efekty będą się utrzymywać.
 Nie mam problemów z nadmiernym owłosieniem, ale po prostu mam bzika na punkcie wydepilowanego ciała :) Moja obsesja dotknęła również tych kilku jasnych włosków nad ustami, inaczej zwanymi wąsikiem, który według wszystkich, oprócz mnie, jest niewidoczny. Ja jednak uparłam się by go usunąć. Jakiś czas temu wybrałam się do kosmetyczki na wosk. Moja skóra zniosła to fatalnie. Pojawiły się zaczerwienienia i grudkowe krostki, których przez ponad półtora tygodnia nie mogłam się niczym pozbyć. Po takich atrakcjach powiedziałam sobie nigdy więcej wosku. Ostatecznie zdecydowałam się na zakup kremu do depilacji. Wybór padł na:
BIELENDA VANITY. Wybrałam ten z dodatkiem aloesu do wrażliwej skóry, ale są jeszcze inne warianty: Cukrowy do delikatnej skóry, Kasztan do naczynkowej, Czarna oliwka do suchej, Awokado do odwodnionej, Bawełna do suchej i wrażliwej oraz Vanity men dla mężczyzn. Kosmetyki Bieledna kojarzą mi się z porządną, godną zaufania marką i tym bardziej zaskoczyła mnie tak przyjazna cena. Za 100 ml kremu zapłaciłam 7,99 zł. W opakowaniu znajdziemy tubkę z kremem i szpatułkę. Producent zapewnia, że krem daje ekspresowy efekt, już w 5 minut. Ja trzymałam go na twarzy przez 8 minut i po tym czasie zniknęły wszystkie włoski, a podrażnienia nie wystąpiły. Znalazłam idealne rozwiązanie na mój wąsik i nie muszę się już martwić zbędnymi krostkami. Jedynym minusikiem, który mi osobiście nie przeszkadza zbyt mocno, jest specyficzny zapach, który mają wszystkie kremy o takim zastosowaniu.
Ogólna moja ocena to 5+. Jestem bardzo zadowolona z efektów, ciekawa jestem tylko jak długo będą się utrzymywać, ale nawet jeśli nie tak długo jak bym chciała, to te kilka minut, które trzeba przeznaczyć na depilację kremem to żaden wysiłek. POLECAM
Ania



piątek, 19 kwietnia 2013

LAKIER CORAL Prosilk 148

Lakier kupiłam już jakiś czas temu, korzystając z promocji w SUPER-PHARM, w której za dwa lakiery CORAL płaciło się około 7,50 zł. Dokonałam zakupu czterech lakierów, jednym z nich był odcień pomarańczy nr 148.

Barwa jest lekko "przybrudzona" i na pewno nie jest to kolor "żarówiasty" :) Należy raczej do spokojnych i stonowanych odcieni pomarańczy. Jako bazy użyłam odżywki EVELINE 8w1. Nałożyłam dwie warstwy CORALa, a jako top wykorzystałam wysuszacz NYC Turbo Dry Top Coat.
Kolor na paznokciach bardzo mi się podoba, jednakże nie jest zbyt trwały, po dwóch dniach miałam już starte końcówki, ale za tak niską cenę nie ma co narzekać.
Lakier w sztucznym świetle.

Lakier w świetle dziennym.

A wam jak się podoba? Miałyście do czynienia z tymi lakierami?

środa, 17 kwietnia 2013

CIASTO MARCHEWKOWE

Ciasto marchewkowe jest jednym z moich ulubionych wypieków. Jest łatwe w przygotowaniu i bardzo smaczne. Zachwyca nawet osoby nieprzepadające za słodkościami. Wielu ludzi krzywi się na myśl, że placek jest z marchewką, ale jak tylko poczują aromat ciasta i spróbują kęs, od razu zakochują się w tym deserze. Do przygotowania potrzebne będą:
 
CIASTO:
  • 200g cukru,
  • 4/5 szkl. oleju,
  • 1 łyżka kakao naturalnego,
  • 4 jajka,
  • 275 g mąki,
  • 1 łyżka cukru waniliowego,
  • 2 płaskie łyżki cynamonu,
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej,
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • 1/2 łyżeczki soli,
  • garść posiekanych orzechów laskowych lub włoskich,
  • 400g startej marchewki.
Olej z cukrem i kakaem ubić, dodawać po jednym jajku nie przerywając miksowania. Następnie przesiać mąkę wraz z pozostałymi, suchymi składnikami i jeszcze chwilę ubijać. Dorzucić orzechy oraz marchewkę i dobrze wymieszać. Ciasto przelać do okrągłej formy o średnicy ok. 24cm. Piec w 175*C przez około 45 min.(po 30 minutach warto zacząć kontrolować ciasto za pomocą patyczka i piec do momentu, aż patyczek po wbiciu w placek pozostanie suchy). Po tym czasie wyjąć ciasto z pieca i wystudzić.

KREM:
  • 60g margaryny,
  • ok. 10 łyżek cukru pudru,
  • 2 łyżki cukru waniliowego,
  • 100g serka kanapkowego naturalnego, śmietankowego
  • płatki migdałowe do posypania.
Margarynę ubić z cukrem na puszystą masę, dodać serek i miksować jeszcze przez chwilę. Gotowy krem rozprowadzić na wierzchu ciasta, a następnie posypać płatkami migdałowymi. 
Ciasto ma lekko korzenny posmak, jest delikatne i kakaowe, a słodki krem nadaje idealne wykończenie.
SMACZNEGO 



wtorek, 16 kwietnia 2013

KRÓTKI WPIS O MIŁEJ PACZCE Z ANGLII

Dziś do moich drzwi zapukał kurier. Przybył do mnie z paczką, można powiedzieć żywnościową, którą skompletowałam będąc w ostatnie święta w UK. Znajdowały się w niej produkty, które są niedostępne u nas, ciężko je znaleźć czy po prostu są droższe.

Od lewego, górnego rogu zaczynając:


  • moździerz, który ku mojemu zdziwieniu znalazł się w paczce, ponieważ ja go tam nie wkładałam, ale Króliczek Wielkanocy uważnie słuchał czego jeszcze brakuje mi w kuchni i sam go tam umieścił, za co jeszcze raz serdecznie dziękuję!
  • cukrowe, białe perełki do dekoracji wypieków z TESCO
  • naturalny, czerwony barwnik do wypieków DR OETKER
  • woda różana KTC
  • SRIRACHA CHILI SAUCE- sos chilli kupiony w oryginalnym, chińskim sklepie
  • Salad Cream HEINZ, idelany do sałatek, ja uwielbiam również do kanapek
  • Chutney z cebuli ASDA
  • KARDAMON w całości
  • przyprawa Tandoori SCHWARTZ 
  • Pikle z chill i oliwą z oliwek ASHOKA
  • Mole Sauce TESCO, sos do kuchni meksykańskiej z cebulą, pomidorami, sokiem z limonki, czekoladą i przyprawami
  • Brandy Butter WILKIN & SONSLTD, masło deserowe na słodko z 11% brandy, Mikołaj wie, że je uwielbiam i wrzucił je do paczki bez mojej wiedzy
  • suszone, ostre papryczki
  • przyprawa Barbecue TESCO
  • przyprawa Garam Masala EAST END
  • przyprawa do Chińszczyzny 5 smaków TESCO
  • wędzona papryka w proszku TESCO
  • Sambal Oelek WOH HUP, również kupiony w chińskim sklepie
  • syrop klonowy CLARKS
  • chutney z chilli i pomidorami ASDA
  • pasta sezamowa MACEDONIAN TAHINI
  • żelatyna w płatkach DR OETKER
  • siekany czosnek w occie winnym 
  • słodki chutney z cebuli MACKAYS
  • niebieski barwnik DR OETKER
  • pasta kwaśno-pikantna TOM YUM z chińskiego sklepu
  • Kawa Qualita Rossa LAVAZZA
  • przyprawa do spaghetti bolognese ASDA, staram się nigdy nie kupować gotowych mieszanek przypraw, ale skusiłam się na tą, ponieważ zawiera same naturalne składniki, bez żadnych szcztuczności
  • sos BLUE DRAGON ostrygowy z dymką i Teriyaki
  • Mieszanka żurawiny, bakalii i owoców w jogurcie, to też niespodzianka
  • pasta z krewetek NANG FAH z chińskiego sklepu
  • kawa grecka i tu nazwy nie wpiszę, ponieważ nie znam greckiego :)



Większość produktów powinna pojawiać się stopniowo w przepisach. ZAPRASZAM
Ania

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

COŚ Z PÓŁKI ESSENCE

Dziś wybrałam się do drogerii Natura, aby w końcu zakupić słynne kosmetyki Essence, od których roi się na blogach. Zdecydowałam się na:


1. Bibułki matujące. Na dworze będzie robić się coraz cieplej, więc moja tłusta cera będzie dawała o sobie znać. Bibułki kosztowały 8,99 zł.

2. Korektor z pędzelkiem. Zawiera witaminę A, koryguje zarówno niedoskonałości skóry jak i sińce pod oczami. Na sińce nie narzekam, niedoskonałości również często nie miewam, ale korektor warto mieć wśród swoich kosmetyków. Wybrałam kolor 04 - SOFT HONEY. Koszt to 8,99 zł.

3. Lakier nawierzchniowy z brokatem w morskim kolorze - 10 GLORIOUS AQUARIUS. Barwa jest przepiękna, a cena tylko 7,99 zł.

4. Szybkoschnący lakier po paznokci. Wybrałam słodki odcień różu, może przez tą wiosenną pogodę :) Nazwa koloru jest równie słodka - 106 FREE HUGS. Cena 6,99 zł.

Ceny są bardzo satysfakcjonujące, a moje zaskoczenie było jeszcze większe, gdy przy kasie okazało się, że właśnie trwa promocja i do każdych dwóch produktów marki Essance dostajemy jeden produkt gratis, w związku z tym przysługiwały mi dwie sztuki. Do wyboru zostało niewiele, jeden kolor lakieru i trzy kolory cieni do powiek. Ja wybrałam:

5. Lakier do paznokci w kolorze REACH PEACH 62.

6. Cień do powiek 14 DIVAS LOVE DRAMA. W przydymionym śliwkowym odcieniu fioletu z połyskującymi drobinkami.

Do paragonu dostałam kartę promocyjna. Za każde wydane 25 zł otrzymywać będę pieczątkę, po zebraniu ośmiu zyskam 10 zł w prezencie na zakupy w drogerii Natura.


Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona samą drogerią, jak i piękną kolorystyką i różnorodnością kosmetyków marki Essence. Byłoby cudownie gdyby te odczucia przełożyły się także na ich jakość, ale to okaże się w recenzjach już niedługo.

W Biedronce dorwałam również tusz do rzęs EVELINE Ekstremalne wydłużenie- efekt sztucznych rzęs za 9,99 zł. Zdjęcia pojawią się wraz z recenzją.

Zakupy zaliczam do udanych.

sobota, 13 kwietnia 2013

MÓJ SPOSÓB NA SKÓRKI - SALLY HANSEN INSTANT CUTICLE REMOVER

Przez długi czas męczyłam się z wiecznie pozaciąganymi skórkami wokół paznokci. Jak już skórka się zahaczyła często pociągałam za nią dalej, doprowadzając w ten sposób do krwawej masakry... I co z tego, że zawsze dbam, aby mieć pomalowane paznokcie, jak te ohydne skórki skutecznie sprowadzały estetykę dłoni do zera.
O preparacie od Sally Hansen przeczytałam na jednym z blogów i postanowiłam go wypróbować. Jest dostępny u wielu sprzedawców na Allegro za naprawdę niską cenę (ok.15 zł z przesyłką), ale bez problemu można go kupić od ręki w drogeriach.
Produkt jest umieszczony w wygodnym opakowaniu z aplikatorem, który ułatwia rozprowadzanie płynu wokół płytki paznokcia. Pozostawiam go tak na czas około 30 sekund, jak zaleca producent, a następnie odsuwam skórki ręcznikiem, jednocześnie wycierając palce do sucha. Martwy naskórek jest dosłownie rozpuszczany przez preparat. Oczywiście potrzebny jest czas, zanim skórki osiągną pożądany wygląd, a później trzeba być systematycznym, ale tego wymaga większość kosmetyków :)
Po użyciu zalecam użyć oliwki lub kremu do rąk, bo mam wrażenie, że płyn delikatnie je wysusza, a dzięki natłuszczeniu efekt jest świetny.
POLECAM


piątek, 12 kwietnia 2013

MOJE ULUBIONE KREWETKI

Dziś przedstawię nowo odkryty przeze mnie przepis, który podbił moje serce, i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to mój ulubiony sposób przyrządzania krewetek.

Potrzebne będą:

  • ok. 300g krewetek
  • 4 ząbki czosnku
  • papryczka chilli
  • natka pietruszki
  • szczypiorek
  • białe wino
  • 1/4 kostki masła
Czosnek i chilli drobno posiekać i podsmażyć na maśle na małym ogniu. Po chwili dodać krewetki i smażyć je bez przewracania przez trzy minuty. Po tym czasie dolać wino (ok. 80ml) i wrzucić posiekaną natkę i szczypior. Zwiększyć ogień, aby wino w większości odparowało. Następnie przewrócić krewetki na drugą stronę i podsmażać jeszcze pięć minut.


Krewetki dobrze komponują się z ryżem (ja akurat zmieszałam biały z brązowym) oraz z sałatką z rukoli, z ogórkiem, vinegretem i prażonym słonecznikiem. Ale przyznam szczerze, że krewetki są tak pyszne, że smakowałyby świetnie same lub po prostu z bagietką. Myślę, że nawet osoby nieprzepadające za owocami morza, będą zachwycone tym przepisem.
SMACZNEGO


czwartek, 11 kwietnia 2013

KWIETNIOWY GLOSSYBOX

To moje czwarte pudełeczko i po raz czwarty jestem zadowolona. Tym razem na starcie czekały dwa vouchery.


Pierwszy (różowy) uprawnia do zniżki 40 zł na zabieg o wartości minimalnej 80 zł w gabinecie Yasumi. Po zrealizowaniu kuponu można wziąć udział w konkursie i odpowiadając na pytanie: dlaczego warto dbać o skórę twarzy, zgarnąć jeden z czterech zestawów nagród. Można wygrać między innymi urządzenie do wykonywania peelingu kawitacyjnego, o którym pisałam wczoraj.
Drugi voucher upoważnia do 40 zł rabatu przy zakupach powyżej 200 zł w sklepie internetowym kosmetyków love-me-green.

Hasłem kwietniowego Glossybox jest: NIE DAJ SIĘ ZATRZYMAĆ! ĆWICZ W SOBIE PIĘKNO!
Książeczka dołączona do pudełka informuje, że produkty można zabrać na siłownię, ale poza gumkami do włosów i antyperspirantem nie uważam by coś było mi akurat tam potrzebne, więc hasło nie do końca jest odzwierciedleniem wnętrza, aczkolwiek produkty są satysfakcjonujące.


W środku możemy znaleźć:
1. ORGANICZNY KREM DO CIAŁA LOVE ME GREEN.
Ma chronić, dać efekt długotrwałego nawilżania. Ma szybko się wchłaniać, nie pozostawiając tłustego filmu. Opakowanie ma 30ml, cena za pełny produkt 200ml to 129 zł. Krem wykonany na bazie wyciągu z aloesu i olejku migdałowego. Producent zapewnia, że jest w 99% naturalny.

2. NAWILŻAJĄCA EMULSJA DO STÓP CR CHARMINE ROSE.
Regeneruje zniszczoną skórę stóp. Dzięki zawartości masła kakaowego i lanoliny zmiękcza skórę, a wyciągi roślinne odświeżają i poprawiają krążenie. Opakowanie 50ml, cena za pełny produkt 100ml to 40 zł. Zalecany do pękających stóp, nadaje się również do masażu.

3. PEELING  DO CIAŁA TOPAZ GLAMOUR YASUMI.
Cukrowy peeling o cytrusowym zapachu ma wygładzić skórę i pobudzić zmysły. Opakowanie 50g, cena za pełny produkt 220g to 45 zł. W skład wchodzą między innymi masło shea, olej słonecznikowy, gliceryna, witamina E i C. Preparat przygotowuje do masażu antycellulitowego.

4. Kwietniowy BONUS, czyli NEONOWE GUMKI DO WŁOSÓW.

5. DEZODORANT NAWILŻAJĄCY RSS DERMO RASSOUL.
Zapewnia długotrwałe działanie. Bezalkoholowy, nadaje się do wszystkich rodzajów skóry. Produkt pełny 75ml, cena ok. 15 zł.

6. INTENSYWNE SERUM REWITALIZUJĄCE BIOLIQ.
Zawiera kawior, który stymuluje rewitalizację skóry, poprawia jej elastyczność. Wspomaga modelowanie owalu twarzy oraz wyrównuje koloryt. Dobry również do pielęgnacji dekoltu. Pełny produkt 30ml, cena 28 zł.

Zadowolona najbardziej jestem z antyperspirantu i kremu do stóp. Oba produkty, które mam w domu kończą się i chętnie wypróbuję nowe. Balsamów i peelingów do ciała, nigdy za wiele, a serum chyba obdaruję moją mamę. Jedyne czego mogę się przyczepić to bonus, na którego punkcie na pewno nie zwariuję :)  Recenzje wkrótce na blogu.
Ania

środa, 10 kwietnia 2013

WIOSENNE PORZĄDKI NA TWARZY


Dziś wybrałam się do kosmetyczki, aby uporządkować to co działo się z moją skórą na twarzy po zimie. Przez okres świąteczny i tydzień po, byłam w podróży, a ograniczenia bagażowe i lotniskowe spowodowały, że moja kosmetyczka była zawężona do minimum. I tym dolałam oliwy do ognia. Moja skóra jest skórą atopową, w dodatku po zimie uzbierało mi się trochę zaskórników, co więcej rozchorowałam się, a cieknący nos sprawił, że wokół nosa skóra zaczęła się łuszczyć. Moja kochana kosmetyczka Kasia zaproponowała mi peeling kawitacyjny w połączeniu z kwasem migdałowym. Pokrótce opiszę oba zabiegi i przedstawię swoje odczucia.

Peeling kawitacyjny jest zabiegiem wykonywanym przy użyciu specjalnego urządzenia, które za pomocą ultradźwięków oczyszcza nam skórę z martwego naskórka i zalegającego w porach sebum. Jest zalecany przy trądziku, przebarwieniach czy zmarszczkach. Sam zabieg jest dość przyjemny. Szpatułka jest przesuwana po wilgotnej skórze, przez co tworzą się mikro-pęcherzyki, które "podskakując" łaskoczą nas delikatnie.

Przeciwwskazania:
  • stany gorączkowe
  • osteoporoza
  • rozrusznik serca
  • aparat ortodontyczny
  • ciąża
  • nowotwór
  • niewydolność krążenia.

Po peelingu Kasia nałożyła mi za pomocą pędzla kwas migdałowy, należący do grupy kwasów alfa-hydroksylowych. Ma działanie antybakteryjne, złuszczające i odkażające. Poprawia koloryt skóry, opóźnia starzenie i pomaga w walce z niedoskonałościami, również tymi zapalnymi. Kwas migdałowy jest stosunkowo delikatny i nie powoduje podrażnień dzięki czemu może być stosowany przy cerze naczynkowej. Przez około tydzień należy unikać opalania i stosować filtr ochronny.
Konsystencja kwasu jest przyjemna, coś w rodzaju chłodzącego żelu. Kosmetyczka zdecydowała, że na mojej twarzy  pozostawimy kwas przez 5 minut. Na początku, zaraz po nałożeniu, odczuwałam lekkie pieczenie poniżej kości policzkowych i między brwiami, uczucie szczypania pojawiło się również na koniec, już po zmyciu płynem neutralizującym. Przez około 20-30 minut po zabiegu skóra wokół nosa była lekko zaczerwieniona, ale efekt był widoczny naychmiast. 


Twarz jest idealnie gładka, zwłaszcza na nosie i czole, gdzie moje atopowe zapalenie skóry najczęściej daje o sobie znać, co mile mnie zaskoczyło. Większość zaskórników zniknęła, pożegnałam się też z odstającymi skórkami. Do końca dnia nie nakładałam makijażu, jedynie przed snem dostałam polecenia nakremowania twarzy i tak też uczynię. Jestem bardzo zadowolona z efektów, największe wrażenie robi na mnie gładkość, która jest naprawdę niewyobrażalna. Koszt 110 zł. Polecam każdej/każdemu z was ten sposób odświeżenia na wiosnę swojej buzi.
Ania

wtorek, 9 kwietnia 2013

KURCZAK BARBECUE

Prosty sposób na szybki obiad, idealny o każdej porze roku. Większość z nas już powinna mieć za sobą pierwsze grillowanie, a za oknem nadal nie jest wystarczająco ciepło. Przepis ten pozwoli wynagrodzić czas oczekiwania, a gdy już doczekamy się rozstawienia w ogródku grilla również sprawdzi się świetnie.

Na przygotowanie 6 porcji kurczaka potrzebujemy:


  • kurczaka
  • 4 łyżki gotowego sosu barbecue
  • 2 łyżki ketchupu
  • 2 łyżki miodu
  • chilli cayenne
  • pieprz
  • suszona wędzona papryka (można zastąpić zwykłą, słodką)
Z podanych produktów przygotować marynatę (doprawić według uznania, ja dodałam po około łyżeczce każdej przyprawy). Włożyć mięso, wymieszać i odstawić do lodówki na minimum 1 godzinę. Po tym czasie mięso upiec na grillu lub w piekarniku => 200*C (można użyć termoobiegu) przez około 30 min. w zależności od preferencji wypieczenia. 

Do kurczaka przygotowałam ryż:
  • około 100 g ryżu na osobę
  • por
  • 1 mała cebulka
  • 3 ząbki czosnku
  • bulion
Kawałek pora, cebulkę oraz czosnek posiekać drobno i zeszklić na maśle. Do podsmażonych warzyw przesypać ryż, wymieszać, aż każde ziarenko dokładnie pokryte będzie masłem, a następnie zalać bulionem. Rosołek należy dodawać stopniowo, kontrolując twardość ryżu, do momentu, aż ryż zmięknie.

Podawać z ulubioną sałatą/surówką.

SMACZNEGO


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Bajgle z łososiem


Idealny pomysł na efektowne śniadanie, nawet dla kogoś kto nie przepada za wędzoną rybą. Największą przyjemność sprawia żółtko wypływające przez dziurkę bułki. 

Do przygotowania jednej kanapki potrzebne będą:

  • 1 bajgiel
  • 1 jajko
  • 1 ząbek czosnku
  • łyżka majonezu
  • łyżka chrzanu
  • plaster wędzonego łososia
  • koperek
  • pieprz
  • masło
Bułkę należy przeciąć na pół i opiec w piekarniku. 
Ząbek czosnku pokroić w plasterki  i podsmażyć przez chwilę na suchej patelni. Ma zmięknąć i lekko się przyrumienić. 
Plaster wędzonego łososia obsmażyć z obu stron, aż  się zetnie i zmieni kolor.
Łyżkę masła roztopić na patelni, wbić jajko i smażyć. Aby zachować lejące żółtko przy idealnie ściętym białku wystarczy nie przewracać jajka na drugą stronę, tylko pod koniec dodać kilka kropel wody i przykryć pokrywką. Białko idealnie dojdzie.
W miseczce wymieszać majonez i chrzan, koperek posiekać.
Podpieczoną, dolną połówkę bajgla posmarować sosem, posypać płatkami czosnku, koperkiem i świeżo zmielonym pieprzem. Wyłożyć podsmażony plaster łososia, następnie sadzone jajko, a całość przykryć drugą połówką bułki. Podawać na ciepło. SMACZNEGO