czwartek, 31 października 2013

PAŹDZIERNIKOWE DENKO

Witajcie,

dzisiaj Halloween. Ciekawa jestem czy obchodzicie czy uważacie je za głupie, zbędne święto z zachodu? Ja nie obchodzę, ale nie mam nic przeciwko i zapewne prędzej czy później zorganizuję sama bądź zostanę zaproszona na taką imprezę.
Ostatni dzień miesiąca zobowiązuje do sporządzenia listy zużytych produktów. Zobaczcie co udało mi się zdenkować w październiku.


Zacznę od produktów do WŁOSÓW:


LOREAL PREFERENCE OMBRE NR 2


RECENZJA


CZY KUPIĘ PONOWNIE: Raczej NIE, ale tylko dlatego, że kolejne ombre planuję robić już farbą.
SZAMPON BABYDREAM


Skusiłam się na niego po przeczytaniu wielu łaskawych recenzji. Niestety kompletnie się u mnie nie spisał. Strasznie plątał włosy i sprawiał, że były tępe w dotyku. Mimo przyjemnego zapachu nie pokochałam go. Zużyłam do mycia pędzli, czasem mieszałam go z innym szamponem.

CZY KUPIĘ PONOWNIE: NIE
SZAMPON DO SUCHYCH I ZNISZCZONYCH WŁOSÓW AUSSIE


RECENZJA


CZY KUPIĘ: NIE
SUCHY SZAMPON BATISTE TROPICAL

Dołączony był do czerwcowego Glossybox, ale znamy się już dłużej. To najlepszy suchy szampon, jaki używałam. Pachnie bardzo owocowo, nie zostawia białego osadu i świetnie odświeża włosy. POLECAM

CZY KUPIĘ: ZDECYDOWANIE TAK! Już używam kolejnego opakowania.



MAKIJAŻ:

TUSZ DO RZĘS LOVELY FALSE LASHES

RECENZJA


CZY KUPIĘ PONOWNIE: NIE WIEM 
BRĄZUJĄCE KULKI AVON



Produkt dostałam w prezencie i tak go męczyłam przez wiele miesięcy. Bronzera używam sporadycznie, a te kulki były dość oporne we współpracy. Kiepsko pokrywały pędzel, a kolor był bardzo ciemny.


CZY KUPIĘ: ZDECYDOWANIE NIE 



PIELĘGNACJA TWARZY:

PŁYN MICELARNY BE BEAUTY


RECENZJA


CZY KUPIĘ PONOWNIE: ZDECYDOWANIE TAK. Całe szczęście, że go nie wycofali.

ALOE VERA KREM MEDIUM SANTAVERDE

Dołączony był do któregoś z Glossybox. Czekał w kolejce na użycie. Mimo niewielkiego opakowania próbki (5 ml) stosowałam go ponad miesiąc. Konsystencja dosyć gęsta i tłusta, ale skóra nie świeciła się po jego użyciu. Dobrze odżywia i zapobiega niedoskonałościom, łagodzi też wszelkie podrażnienia.

CZY KUPIĘ: BYĆ MOŻE


PIELĘGNACJA CIAŁA:

REGENERUM REGENERACYJNE SERUM DO PIĘT

Na początku urzekł mnie swoją skutecznością, później jakby pięty się do niego przyzwyczaiły. Mimo wszystko jest dość skuteczny, dobrze odżywia i natłuszcza, delikatnie zmiękcza twardą skórę na stopach. 30 g opakowanie wystarczyło na 2 miesiące codziennego użytkowania. Koszt to ponad 20 zł. Orzeźwiający, mentolowy zapach były dodatkowym plusem.
CZY KUPIĘ: BYĆ MOŻE

MASŁO DO CIAŁA HONEYMANIA THE BODY SHOP


RECENZJA


CZY KUPIĘ: TAK







KREM DO RĄK NIEWIDZIALNE RĘKAWICZKI EVELINE


Krem jest niby zwarty, ale przy rozprowadzaniu po dłoniach ma się wrażenie, jakby był bardzo wodnisty. Pozostawia lepki film i długo się wchłania. Odżywia tylko do pierwszego mycia.

CZY KUPIĘ PONOWNIE: NIE





JAMA USTNA:

PASTA DO ZĘBÓW COLGATE MAX WHITE


Kupiłam ją w promocji w Lidlu. Pasty Colgate należą do grona moich ulubionych, jednak spektakularnego efektu nie było.


CZY KUPIĘ PONOWNIE: TAK


PŁYN DO PŁUKANIA JAMY USTNEJ LISTERINE


Listerine są moimi ulubionymi płynami do płukania jamy ustnej. Są mocne i dają odświeżenie na wiele godzin. Po ich użyciu ma się poczucie czystości i świeży oddech.


CZY KUPIĘ PONOWNIE: ZDECYDOWANIE TAK. Już mam kolejne opakowanie.



PRZETERMINOWANE:

BALSAM BRĄZUJĄCO-UJĘDRNIAJĄCY LIRENE BODY ARABICA


Stał i stał, i stał. Zużyłam go w jednej trzeciej. Kiepski zapach i znany ze samoopalaczy charakterystyczny smrodek po nałożeniu, połączone wielokrotnie ze smugami i pomarańczowym efektem, skutecznie mnie odstraszyły.

CZY KUPIĘ PONOWNIE: NIE
ENERGIZUJĄCY SCRUB DO STÓP Z SOLĄ MORSKĄ AVON


Również otrzymałam w prezencie. Sam w sobie produkt był ok, ale po prostu zapominałam go używać systematycznie, aż stracił swoją ważność. Dobrze ścierał i przyjemnie pachniał.


CZY KUPIĘ: BYĆ MOŻE


BŁYSZCZYK INGLOT LIP GLOSS CHERRY


Rzadko maluję usta błyszczykami, zazwyczaj jest to pomadka kolorowa lub ochronna. Błyszczyk był fajny, super smakował i pachniał, w miarę długo utrzymywał się na ustach.


CZY KUPIĘ PONOWNIE: NIE WIEM




POZOSTAŁE:

PŁATKI KOSMETYCZNE CAREA ALOE VERA


Kupiłam trzy opakowania po 120 szt. za 5,55 zł, oczywiście w Biedronce. Ulepszone poprzez dodanie jednej warstwy i wzmocniony brzeg, podobnie jak w tych z Lidla. Dzięki temu jeszcze więcej zyskały w moich oczach.

CZY KUPIĘ PONOWNIE: TAK!
PRÓBKI PODKŁADÓW:
DERMIKA TRUE MAGIQ- kupiłam już pełnowymiarowe opakowanie. Jeden z najlepszych podkładów, jakich używałam.
DR IRENA ERIS ILLU SPHERE 104-rozświetlająco-wygładzający podkład. Dobrze współgra ze skórą, świetnie spełnia swoje funkcje i daje bardzo naturalny efekt. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że jest wydajny.1,5 ml miałam na 5-6 użyć.Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.
PODKŁAD KRYJĄCY LA ROCHE-POSAY TOLERIANE TEINT-mocno kryjący, dobry na wieczorne wyjścia.


To tyle. A Wam co udało się wykończyć w tym miesiącu?

Pozdrawiam,



środa, 30 października 2013

Biorę udział w konkursie u Makijażowo

Witajcie,
dzisiaj zachęcam Was do wzięcia udziału w konkursie organizowanym przez Makijażowo :) Na zgłoszenia macie czas do jutra, zatem pędzle w dłoń! A warto, bo nagrody są naprawdę cudowne.
Po prawej stronie znajdziecie baner odsyłający Was do informacji i nagród jakie można zdobyć.
KLIKAĆ możecie także tutaj: http://makijazzowo.blogspot.com/2013/09/konkurs-rozdanie-rocznicowe.html


POWODZENIA

poniedziałek, 28 października 2013

PŁYN MICELARNY BIODERMA SENSIBIO H2O

Witajcie,

dzisiaj przedstawię Wam moje pierwsze wrażenia o kolejnym produkcie z październikowego pudełeczka Glossybox. Z każdym kolejnym dniem testowania wszystkich kosmetyków z tej edycji, jestem coraz bardziej zachwycona i śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najlepszych boxów jakie miałam. Każdy produkt mnie satysfakcjonuje i przerósł moje oczekiwania. Jednym z nich jest płyn micelarny Biodrema. Czytałam o nim wiele dobrego, ale nigdy nie używałam. Teraz wiem, że będę chciała po niego sięgać regularnie.


Płyn jest pozbawiony zapachu. co dla mnie nie jest ani plusem, ani minusem. Jak dotąd najfajniejszy zapach spośród miceli, których używałam ma Be Beauty z Biedronki. Bioderma nie pachnie i nie przeszkadza mi to.
Zaskoczyło mnie opakowanie. Glossybox załączył próbkę produktu, ale przypuszczam, że pełnowymiarowy kosmetyk ma podobne. Dokładniej zaskoczył mnie aplikator, który jest tak skonstruowany, że po przechyleniu butli do góry nogami, płyn nie leci. Trzeba delikatnie nacisnąć ścianki, żeby produkt wypłynął na wacik. Dzięki temu dozujemy dokładnie taką ilość kosmetyku, jaką potrzebujemy.
Bardzo dobrze zmywa makijaż, nawet wodoodporny. Podoba mi się także to, że makijaż nie śliska się po naszej twarzy, tylko pozostaje na waciku. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi :) Skóra jest dobrze oczyszczona, a wszelkie podrażnienia złagodzone. Właściwości kojące zawdzięcza zawartości ogórka.


Dla mnie to najlepszy płyn micelarny z jakim miałam do czynienia. Zdecydowanie pobił na głowę micel z Biedronki. Jedynym minusem jest cena sporo większa niż Be Beauty. Za 250 ml trzeba zapłacić około 48 zł. Ale sądzę, że warto wydać taką kwotę.

Dajcie znać czy miałyście do czynienia z tym micelem i jak się u Was sprawdził.
Buziaki


sobota, 26 października 2013

HIMALAYA - odżywka do włosów ułatwiająca rozczesywanie

Witajcie,

oderwałam się na chwilę od remontu (dziś ostatni dzień szlifowania stołu i krzeseł- nareszcie, bo mam już dosyć pyłu!) i zastanawiałam się o czym zrobić dzisiejszy post. Przed rozpoczęciem tej brudnej części remontu zrobiłam zdjęcia wielu nowościom i mam spośród czego wybierać. Zdecydowałam się przedstawić odżywkę do włosów ułatwiającą rozczesywanie HIMALAYA, ponieważ używam jej najdłużej i opakowanie kończy się. Zapraszam zatem do lektury.


Produkt zamknięty jest w 150 ml elastycznej tubie, zamykany jest "na klik" i łatwo wydobyć go na zewnątrz.
Odżywka należy do grona naturalnych kosmetyków i zawiera wyselekcjonowane zioła z himalajskich wzgórz. Dzięki obecności lilii wodnej włosy są odżywione, natomiast hibiskus odpowiedzialny jest za pomoc w rozczesywaniu.


Konsystencja jest jest kremowa, nie za gęsta i nie za rzadka. Łatwo rozprowadza się na mokrych włosach i nie spływa. Błyskawicznie wygładza włosy, a przyjemną gładkość czuć już podczas spłukiwania.
Odżywka nawilża i przeciwdziała puszeniu. Łagodzi podrażnioną skórę i nawet przy użyciu innych szamponów niż Head&Shoulders nie wystąpił u mnie łupież, jak dotychczas bywało. Rozczesywanie rzeczywiście nie jest katorgą, a szczotka gładko sunie po włosach.
Zapach jest bardzo przyjemny, naturalnie kwiatowy.
Zauważyłam niestety również kilka wad. Po pierwsze według mnie włosy przetłuszczają się nieco szybciej po jej zastosowaniu. Po drugie jest średnio wydajna. A po trzecie brakuje mi połysku, na jaki liczyłam.


Ogólnie produkt ideałem nie jest, ale myślę, że dam mu jeszcze szanse, ponieważ zalet ma o wiele więcej niż wad.
Odzywkę możecie kupić na przykład w Aptekach Dbam o Zdrowie za około 14-15 zł.

Dajcie koniecznie znać czy używałyście i czy kojarzycie tą markę?
Buziaki.


czwartek, 24 października 2013

PALMER'S NATURAL BRONZE, balsam brązujący do ciała

Cześć :)

Kolejny dzień i kolejna recenzja kosmetyku z październikowego Glossybox. Tym razem będzie to brązujący balsam do ciała PALMER'S. Z pełnowymiarowymi kosmetykami tej firmy nie miałam do czynienia, ale próbek różnych różniastych przetestowałam mnóstwo i zachwyciły mnie od samego początku. Brązującego balsamu wśród próbek nie miałam, więc tym bardziej byłam ciekawa jak się spisze, zwłaszcza, że już pomału robię się bledziutka. Jeśli jesteście ciekawe jak wypadł w mojej opinii zapraszam na post.


Pierwsza informacja na jaką się natknęłam była ta o nieszkodliwości kremu, a przez nieszkodliwość rozumiem tutaj brak konsekwencji pojawienia się smug na ciele. Rzeczywiście tak jest. Kasia Tusk opisując produkt wspominała, że obojętnie jak się spieszyła i jak niedokładnie nakładała ów balsam, nigdy nie pojawiły się plamy. Postanowiłam to sprawdzić i okazało się, że to prawda. Kosmetyk fajnie się wchłania, nie smuży, a efekt jest delikatny, stopniowo zwiększa się z kolejnymi dniami i warstwami. Zapach jak zawsze w wypadku Palmer's nie zawiódł. Cudownie kakaowo-orzechowy i bez tego ohydnego smrodku samoopalaczy. Co więcej słodki aromat utrzymuje się na ciele przez wiele godzin.


Balsam został wzbogacony o witaminę E, co zwiększa właściwości nawilżające. Skóra po jego użyciu jest delikatna, pachnąca i nawilżona.


Ogólnie rzecz biorąc jestem na tak!
Balsam można kupić przez internet i stacjonarnie, np. w aptekach Dbam o Zdrowie oraz drogeriach Hebe. Cena za 250 ml to około 39 zł, więc tragedii nie ma, zwłaszcza że warto wydać te pieniążki.

Obiecałam Wam, że pochwalę się butami-prezentem od mojego D. oraz nagrodą. Tak też czynię. Nie zrobiłam zdjęć sama, ponieważ jestem w trakcie remontu i całe mieszkanie jest w pyle.
Zdecydowałam się na kozaki oficerki za kolano z zeszłorocznej kolekcji Stradivarius. Były dostępne na Allegro na licytacji. Wygrałam, a D. musiał ponieść koszt 200 zł. Wyglądają tak:


Nagrodą wygraną u Medigold była odżywka do rzęs Revitalash, o której zawsze marzyłam. Pisałam Wam o problemach z przesyłką i o tym, że ktoś się pode mnie podszył i dostał moją nagrodę. Firma jednak spisała się na medal i wysłała do mnie drugą odżywkę.


Jestem ciekawa czy używałyście już balsamu brązującego Palmer's i jak się u Was spisywał?
Całusy,


środa, 23 października 2013

SCRUB CUKROWY PAT & RUB ŻURAWINA I CYTRYNA

Witajcie,

dzisiaj kolejna recenzja produktu z ostatniego GLOSSYBOX. Tym razem padło na scrub do ciała Pat&Rub o zapachu żurawinowo-cytrynowym. O marce słyszałam wiele, ale jak dotąd nie miałam okazji jej przetestować. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to 100% naturalny skład oraz cudowny, orzeźwiający zapach. A jak prezentuje się w użyciu? Zapraszam na post.


Konsystencja produktu jest mocno zbita, ale przy kontakcie ze skórą nie ma problemu z aplikacją. Ścierające drobinki są dosyć duże, ale nie ostre. Są po prostu wystarczające aby złuszczyć martwy naskórek i porządnie wygładzić ciało. Po spłukaniu kosmetyku na ciele nie pozostaje tłusty film, a ochronna warstewka, która przez następny cały dzień nawilża skórę.



Po użyciu tego scrubu moja skóra jest ujędrniona, niesamowicie gładka i na długo taka pozostaje. Skład pozwala na wystarczające odżywienie i nawilżenie, dzięki czemu użycie balsamów po kąpieli jest zbędne. Na pewno jest to duży plus dla leniwych lub żyjących w pośpiechu :)


Osobiście jestem zachwycona tym produktem i jego działaniem. Na niekorzyść przemawia jedynie cena i dostępność. Na stronie internetowej Put & Rub można go kupić za 79 zł/ 500 ml. 

A Wy znacie kosmetyki PUT & RUB? Lubicie?

Miłego dnia,

poniedziałek, 21 października 2013

GOLDEN ROSE RICH COLOR 41

Witajcie,

do ostatniego Glossybox stworzonego przez Kasię Tusk dołączony był lakier do paznokci Golden Rose Rich Color 41. Odcień w buteleczce przypominał mieszankę granatu i fioletu, a spodobał mi się na tyle, że nie mogłam się oprzeć i jeszcze tego samego dnia pomalowałam nim paznokcie.
Obietnice producenta przy tak niskiej cenie (kosztuje 6,90 zł) wydawały się być niemożliwe do zrealizowania. Jakie było moje zaskoczenie, gdy wszystkie zostały spełnione.
Szeroki pędzelek rzeczywiście ułatwił aplikację, nie pozostawiając smug; do pełnego krycia wystarczyła jedna warstwa, a trwałość jest bardzo zadowalająca. Lakier nie odpryskiwał i nie starł się przez kilka dni. Co więcej wysycha błyskawicznie.
Jestem oczarowana lakierem i jego odcieniem. Na paznokciach kolor poszedł bardziej w granat, ale nie przeszkadza mi to. Zobaczcie same jak to cudnie wygląda. Ostrzegam, że musiałam skrócić paznokcie i nadal jestem w dużym szoku z tego powodu. Nie mogę się przyzwyczaić.








Używałyście już tego lakieru? Jak Wam się podoba odcień?

Buziaki,

niedziela, 20 października 2013

KUCHNIA TAJSKA

Witajcie,

bardzo dawno nie pojawiło się nic w kategorii kulinaria. Dzisiaj nie będzie to przepis jak zazwyczaj. Ten post rozpocznie swego rodzaju cykl opowiadający o kulinarnych podróżach. Postanowiłam przy okazji poruszyć na blogu pewien problem, który dotyka miłośników gotowania potraw wywodzących się z innych krajów. Mianowicie dostępność przypraw i półproduktów niezbędnych do przygotowania konkretnych, mniej lub bardziej orientalnych dań.

Zacznę od kuchni tajskiej. Zapraszam Was serdecznie.


Wywodząca się z Tajlandii sztuka kulinarna jest połączeniem kuchni chińskiej i hinduskiej, jednak wzbogacona o oryginalne wpływy Tajów. Zalicza się do najbardziej aromatycznych i pikantnych na świecie. W restauracjach można wybierać spośród trzech stopni ostrości: średnioostry, ostry lub tajski ostry.
Najbardziej popularnymi daniami kuchni tajskiej są przede wszystkim różne rodzaje curry, czyli dania na bazie mleka kokosowego z limonką i czerwoną lub zieloną pastą curry z dodatkiem mięsa lub ryb, podawane najczęściej z ryżem jaśminowym. Pozostałe znane dania to kurczak satay serwowany na przykład z sosem z masła orzechowego; zupa Tom Yum; sajgonki wszelkiego rodzaju; smażony makaron z dodatkiem orzechów nerkowca czy sałatki na bazie mango. Zasmakować można także mięs w sosie teriyaki, wariacji na temat tofu i krewetek.

Bazowymi składnikami i przyprawami tajskiej kuchni są:

BAZYLIA TAJSKA-o anyżkowo-cytrynowym posmaku, używana najczęściej do sałatek i zup.
CHILLI-najbardziej popularna przyprawa, która reguluje stopień ostrości.
CYNAMON-stosowany do dań z drobiu i wieprzowiny.
CZERWONA PASTA CURRY-w skład wchodzi czerwone chilli, imbir, trawa cytrynowa oraz pasta krewetkowa.
CZOSNEK-nadaje aromat większości potraw.
GALANGAL-długie, jasne kłącza w smaku przypominające cytrynę z dodatkiem pieprzu, dodawany do zup i sosów.
IMBIR-po chilli jeden z ważniejszych składników.
KARDAMON-bardzo aromatyczne ziarna.
KOLENDRA-odpowiednik naszej pietruszki, używane są wszystkie części rośliny: nasiona, natka, korzenie.
LIMONKA KAFFIR-używane są owoce i liście. Sokiem z limonki są skrapiane gotowe dania, natomiast liście wrzuca się do zup i sosów.
MAKARON RYŻOWY-nie zawiera jajek i jest szybki w przygotowaniu.
MLEKO KOKOSOWE-podstawa kuchni tajskiej stosowana zarówno do zup, dań głównych i deserów.
OLEJ SEZAMOWY-używany najczęściej do sałatek.
PASTA KREWETKOWA-z solonych, fermentowanych krewetek wzbogaca smak zup i sosów.
RYŻ JAŚMINOWY-bardzo delikatny o jaśminowym aromacie.
TOFU-marynowany, aksamitny ser sojowy, idealny na zimno i na gorąco.
SOS OSTRYGOWY-gęsty sos z fermentowanych ostryg o charakterystycznym dymnym posmaku.
SOS RYBNY-o słonym smaku przygotowany z sfermentowanych ryb.
TRAWA CYTRYNOWA-cytrynowa łodyga używana jako zioło.
ZIELONA PASTA CURRY- w jej skład wchodzi limonka kaffir, trawa cytrynowa, czosnek, galangal lub imbir.

Pastę curry można wykonać samodzielnie, oczywiście jeśli posiadacie składniki niezbędne do jej przygotowania. No właśnie i tu pojawia się pytanie czy macie problem ze zdobyciem takich produktów czy wręcz przeciwnie, regularnie goszczą w waszej kuchni?

Ciekawa jestem czy gustujecie w kuchni tajskiej? Jeśli macie ochotę możecie napisać w komentarzach czego Wam brakuje w sklepach i gdzie najczęściej szukacie orientalnych składników. 
Chętnie dowiem się o jakiej kuchni następnym razem chciałybyście poczytać.

Miłej niedzieli,

czwartek, 17 października 2013

OPRÓCZ BŁĘKITNEGO NIEBA... O NOWEJ LAKIEROWEJ MIŁOŚCI DO MANHATTANU

 Witajcie,

W taką pogodę jaką mamy dzisiaj w Szczecinie (cały dzień leje), żywe i pastelowe kolorki na paznokciach mogą poprawić nastrój. Kiedyś byłam sceptycznie nastawiona do lakierów Manhattan, uważałam że ich cena nie przekłada się na jakość i w zasadzie po jednej próbie wydałam wyrok. Na następną zdecydowałam się podczas 40% zniżki w Rossmannie, wybór padł wówczas na ten oto lakier. W tamtym wypadku moje odczucia również nie były do końca pozytywne. Przy okazji ostatnich zakupów, które pokazałam Wam tutaj skorzystałam z oferty drogerii eKobieca.pl (którą Wam polecam) i skusiłam się na cudowny odcień błękitu numer 2 w cenie 3,99 zł!!! Od tej pory moje relacje z lakierami Manhattan przeistoczyły się w miłość.

Lakier nakłada się bez problemów, schnie błyskawicznie, do krycia potrzeba jednej warstwy, a na paznokciach trzyma się uwaga... 7-8 dni, co u mnie jest absolutnym i niedoścignionym jak dotąd rekordem. Nie będę się rozpisywać na jego temat, każda z Was zapewne zna lakiery Manhattan, więc przejdźmy do zdjęć.







Jak Wam się podoba ten odcień?
Ciekawa jestem czy jesienią stawiacie jeszcze na takie letnie kolory czy używacie czegoś bardziej stonowanego?

Miłego wieczoru,