Witajcie,
zacznę od tego, iż od powrotu ze świąt nie mogę dojść do siebie. Cały czas jestem zmęczona i sama nie wiem co mnie tak wyczerpało. W każdym bądź razie wyjazd do UK był bardzo udany i nie mogę doczekać się kolejnego. Powrót do pracy we wtorek nie należał do najłatwiejszych - po 6:00 byłam w domu, a o 8:00 już w pracy. Od tego dnia odsypiam. Jedyne co zrobiłam pożytecznego to ćwiczenia - niezawodna Ewka i trening Zumby w domowym zaciszu :) Dzisiaj natomiast korzystając z pogody zorganizowaliśmy sobie z moim D. grilla w plenerze. A Wam jak minęły święta i pierwsze, niemalże letnie dni?
Tematem dzisiejszego wpisu będzie Balsam do ciała ISANA z masłem shea i kakaem. Wielkie pudło 500 ml kosztowało około 7 zł. Kupiłam go z przeznaczeniem do pielęgnacji włosów. Jak się sprawdził? Zapraszam na dalszą część wpisu.
Zanim przejdę do działania, skupmy się na opakowaniu. Bardzo lubię balsamy zamknięte w tego typu pudełkach, przypominających te do kremów do twarzy. Mam wówczas możliwość zużyć produkt bezproblemowo do końca i wiem, że na pewno nic się nie zmarnuje.
Zapach uwodzicielsko kakaowy, jest po prostu boski! Mam ochotę go dosłownie zjeść. Pachnie słodko, czekoladowo- śmietankowo, ale nie nachalnie.
Konsystencja jest taka jak lubię, czyli nie za rzadka, ani nie za gęsta. Balsam ma lekką formułę, bardziej "mokrą" niż "tłustą". W umiarkowanych ilościach rozprowadza się łatwo i szybko się wchłania, nie pozostawiając powłoczki. Dzięki temu mamy pewność, że nie pozostawi tłustych plam na ubraniu.
Co ze skutecznością? Jeśli chodzi o włosy - kompletnie się u mnie nie sprawdził, choć pierwszych kilka użyć zapowiadało się obiecująco, jednak z czasem było tylko gorzej. Nakładałam balsam na włosy, zostawiałam na około 1 h i zmywałam szamponem. Czupryna po wyschnięciu stawała się "tępa" w dotyku i niesamowicie się puszyła. Zdecydowanie nie odpowiadał mi ten efekt. Postanowiłam zatem zużyć kosmetyk zgodnie z przeznaczeniem. I tutaj spisuje się świetnie. Ciało po jego użyciu jest przyjemnie gładkie, przyznam, że dawno nie osiągnęłam podobnego skutku. Dodatkowo skóra jest miękka, nawilżona i pachnąca.
Co więcej, krem jest bardzo wydajny. Myślę, że sporo czasu zajmie mi jego zużycie.
Za naprawdę niską cenę otrzymujemy świetny balsam do ciała o dobroczynnym działaniu w wygodnym opakowaniu. Myślę, że będę do niego wracać.
A jak u Was spisuje się ISANA BODY CREME? Używacie go do włosów czy do ciała?
Buziaki,
Ania
Może biedronkowy BeBeauty krem do ekstremalnie suchej skóry lepiej się sprawdzi na włosach (taki czerwony), ma świetny skład, jako krem rewelacyjny, niestety została mi resztka na dnie i nie mam jak sprawdzić jak działa na włosy :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, zapewne skuszę się w przyszłości :) na razie w kolejce czeka jeszcze kilka produktów
UsuńMam z Isany masełko z granatem i jest rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam :)
Usuńwidzę, że musze go wypróbowac.. a tymbardziej, że pachnie kakaem ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam tego typu kosmetyki. ;)
ja też ubóstwiam kakaowe zapachy :)
UsuńNie miałam balsamów z Isany, ale jeżeli tak dobrze działają na włosy to może spróbuję.
OdpowiedzUsuńMiałam tą wersję ale po dłuższym czasie zapach mi zbyt mocno doskwierał, jednak wersja z granatem jest dla mnie idealna :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego masełka ale będę go mieć na uwadze , zwłaszcza że kosztuje też niewiele.
OdpowiedzUsuń