środa, 16 października 2013

DELIKATNE OMBRE W DOMOWEJ WERSJI

Witajcie,

dziś wreszcie pokażę Wam moją nową fryzurę. Zmieniłam ją dwa tygodnie temu, ale jestem pewna, że przez dłuższy czas przy niej pozostanę. Czuję się w niej cudownie i pasuje mi. A decyzja jak zwykle była spontaniczna. Moja kochana, niezastąpiona koleżanka podcinała mi końcówki i zapytałam jej co sądzi o przedziałku na środku. Od pytania do czynu minęło zaledwie kilka sekund :) Ostatnio taki przedziałek nosiłam w podstawówce. Potrzebowałam jakiejś odmiany. Chyba to prawda co mówią o kobietach i zmianie fryzury w efekcie zamknięcia jakiegoś etapu w życiu. Dalsza rozmowa podczas strzyżenia zeszła na kolor. Zastanawiałam się nad czernią lub blondem. Lu oznajmiła: jutro robimy ombre! Jak to? W domu? Wierzcie lub nie, ale byłam przekonana, że takie cuda tylko w salonie. Teraz wiem, że można je wykonać bez większych problemów w domu, niewielkim kosztem. Efekt nie jest końcowy, ale już mnie powala. Już dawno nie byłam tak zadowolona i szczęśliwa. Zobaczcie jakich farb użyłam i jak prezentuje się wstępnie moje ombre.

 Zdecydowałam się na na GARNIER COLOR SENSATION 6.35 Szykowny Jasny Kasztan oraz LOREAL PREFERENCE WILD OMBRES nr 2. Obie farny kupiłam w Rossmannie. Za Garnier zapłaciłam około 9 zł w promocji, a Loreal kosztował około 32 zł.


Zaczęłyśmy od przyciemnienia odrostów. Garnier składa się z mleczka utleniającego, kremu koloryzującego i odżywki po koloryzacji. Przy nakładaniu nie było żadnych problemów, farba nie zabijała zapachem i nie podrażniła mojej skóry. Kolor wyszedł nieco ciemniejszy niż na opakowaniu, ale tylko troszeczkę. Przez to, że użyłyśmy jej tylko na odrosty zostało jeszcze pół opakowania.


Po zmyciu farby podsuszyłyśmy włosy i przygotowałyśmy mieszankę do Ombre. Loreal zawiera Puder Rozjaśniający, Krem Utleniający, Krem Rozjaśniający, Szampon Upiększający oraz specjalną szczotkę. Mieszankę nałożyłyśmy od połowy długości włosów, a aplikację ułatwiła dołączona szczotka. Czas zalecany wynosił od 35-45 minut w zależności od pożądanego efektu. 


Efekt ja na razie jest bardziej rudy niż blond, ale należy pamiętać, że rozjaśniamy końcówki, które są zazwyczaj najbardziej zniszczone i narażone na uszkodzenia mechaniczne. Dlatego nie przetrzymywałam farby w nieskończoność. Po drugie zależało nam na dosyć naturalnym efekcie i wydaje mi się, że taki osiągnęłyśmy.

Przy odświeżeniu koloru użyję farby w jasnym odcieniu blondu i będę chciała nieco pogłębić efekt.

Stan moich włosów po wykonaniu ombre troszkę uległ pogorszeniu. Liczyłam się z tym, w końcu to rozjaśniacz. Odczuwam to przede wszystkim przez plątanie się włosów i suche końcówki. Dlatego wzmożyłam moją pielęgnację i odżywianie włosów. Poniżej możecie zobaczyć wstępne efekty.


Jak Wam się podoba? 
Ciekawa jestem czy próbowałyście robić ombre w domu? Co sądzicie o tym efekcie koloryzacji?
Może polecicie mi coś co odżywi moje włosy?

Pozdrawiam,

8 komentarzy: