jakiś czas temu pisałam Wam o nowościach, które nabyłam drogą zakupu, wygranych i prezentów (KLIK). Pojawiło się tam kilka produktów z Hebe. Między innymi MASKA W KREMIE KALLOS COLOR Z WYCIĄGIEM KERATYNY I PROTEINY MLECZNEJ DO SUCHYCH, ŁAMIĄCYCH SIĘ I PODDANYCH ZABIEGOM CHEMICZNYM WŁOSÓW. Wcześniej o maskach Kallos czytałam na blogach i byłam strasznie ciekawa jak u mnie się spiszą. Będąc w Hebe nie mogłam przejść obok niej obojętnie, zwłaszcza że cena jest bardzo niska. Za 1000 ml produktu zapłacimy 9,99 zł!
Po zmianie fryzury i zastosowaniu na nich ombre potrzebowałam czegoś co porządnie odżywi moje włosy i nawilży przesuszone rozjaśniaczem końcówki. Pokładałam w tej masce spore nadzieje, zwłaszcza że producent zapewnia o właściwościach regeneracyjnych i odbudowujących strukturę włosa, ma również sprawiać, że czupryna stanie się odżywiona, ujarzmiona, miękka w dotyku i lśniąca.
Maska zamknięta jest w ładnym odkręcanym, wysokim opakowaniu. Myślę, że pod koniec używania może pojawić się mały kłopot z wydobyciem produktu, ale jak na razie jest w porządku. Konsystencja rzeczywiście jest kremowa. Nie ma najmniejszego problemu z aplikacją. Maskę nakładamy na umyte i osuszone ręcznikiem włosy i spłukujemy po dokładnie 5 minutach. Kosmetyk nie spływa z włosów i łatwo się zmywa.
Zapach jest przyjemny i jest niemal identyczny z zapachem pewnego kremu przeciwtrądzikowego, który kiedyś używałam. Był to bodajże La Roche Posay.
Już podczas spłukiwania można poczuć niesamowitą gładkość. Od pierwszego użycia jestem w tej masce zakochana, zadziałała błyskawicznie. Jest to mój absolutny hit w pielęgnacji skalpu! Efekt wygładzenia, nawilżenia i odbudowy uszkodzonych włosów można zaobserwować od początku stosowania. Włosy nie są obciążone, nie zauważyłam również wpływu na przetłuszczanie. Odkąd jej używam nie mam problemu z puszeniem włosów. Są lekkie, lśniące i odżywione. JEST IDEALNA!
Niewiarygodne, że za tak śmiesznie niską cenę możemy otrzymać produkt tak wysokiej jakości i w tak dużej ilości. Należy ją zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia.
Ja już wiem, że będę jej wierna i przy każdej okazji jaka się nadarzy, zajrzę do Hebe i kupię kolejne opakowanie. Polecam ją z ręką na sercu.
Napiszcie czy znacie maski Kallos i jak u Was się spisują.
Przy okazji przypominam o trwającym rozdaniu.
KLIK KLIK KLIK
Buziaki,
Ania
Znam, ale mleczną i jest spoko :) Ta jest rzeczywiście ogromna :) Moja ulubiona to Mila mleczna za 1 l 30 zł :)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować :)
UsuńUwielbiam arganową, składem może nie zachwyca, ale moje włosy ją kochają. Teraz muszę koniecznie wypróbować tą :)
OdpowiedzUsuńa ja arganową :)
UsuńU mnie szału nie robiła :), ale była przyjemna :))
OdpowiedzUsuńu mnie spisuje się rewelacyjnie
UsuńJa mam tylko mleczną i to raz dopiero użyłam :D
OdpowiedzUsuńAle ta mnie kusi bardzo :) Zamówię kiedyś, bo stacjonarnie niestety nie mam jak :)
ciekawa jestem jak się u Ciebie spisze ta mleczna?
UsuńBrzmi świetnie! Z Kallos miałam tylko słynną Latte, ale niestety nie podpasowała moim włosom :(
OdpowiedzUsuńmoże ta byłaby lepsza :)
UsuńCzytałam o tej masce już dużo i każda z Was ją poleca i ja teraz nie mogę się jej oprzeć i nie wiedziałam gdzie ja można kupić i dzięki Tobie już wiem :D lecę po nią i będę testowała i ja. Pozdrawiam WS- BEAUTY ARTIST
OdpowiedzUsuńmiłego używania
UsuńChętnie zapoznam się z tą maską, ponieważ moje włosy potrzebują wygładzenia. Na co dzień są suche, szorstkie i naelektryzowane. Kallos Latte przynosi pożądane rezultaty, ale jej zapach drażni nos, w związku z tym przyjrzę się innym propozycjom:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to może być dobry zamiennik.
UsuńUwielbiam tą maskę. Jest bardzo tania i wydajna. Włosy po jej zastosowaniu są odżywione, nawilżane i lśniące. Polecam naprawdę warto.
OdpowiedzUsuń